środa, 28 kwietnia 2010

chciałabym

Pojechać gdzieś; zupełnie przez przypadek. Wsiąść nie do tego autobusu, nie wysiąść na stacji, na której powinno się było. Jechać bez celu. Z marzeniami w głowie i sercu. Zamknąć oczy. Marzyć. Nie wracać do domu na noc i nie spędzać jej samotnie, jedynie ze strachem. Czuć dym, słyszeć zachrypiały głos. Nie spoglądać się w tył i nie wybiegać za bardzo w przód. Oddać się chciwej złodziejce.


Chciałabym.


I'm walking through streets that are dead
Walking, walking with you in my head
[...]
Could you ever be true?
I think of you
And I wonder


I'm sick of love; I wish I'd never met you
I'm sick of love; I'm trying to forget you

Just don't know what to do
I'd give anything to




istna rozkosz.

wtorek, 27 kwietnia 2010

Finaly we are no one.

Lepka od gwiazd noc, zimny wiatr przynoszący z każdym mocniejszym powiewem najcudowniejszą muzykę. Zimne krople deszczu spływające. Nieopanowane ciało. Poranna kawa. Cierpki zapach skóry. Spokojne słowa szeptane do ucha. Kolejne kartki zapisane w notesie. Cudowne sny. Zamazany obraz. Zraniona kostka. Obolałe plecy. Spokojny dzień przeżyty „za oknem”.

Wiedziałam, że dziś noc. Poczuję. Ducha. I słone łzy spłyną, po gładkiej dłoni. Najcudowniejsze.

A może w cale nie.

Nie wiem, czy jeszcze śnię, czy już przebudziłam się z szalonego tańca. A może to tylko wyobraźnia wywołała chore złudzenia podsycona trunkiem.

















czwartek, 22 kwietnia 2010

Skylight.

Chciałabym być po prostu prawdziwa.
Nie musieć nic tłumaczyć, żyć prosto i nie rujnować niczego, na czym mi tak naprawdę zależy. Chciałabym móc poświęcać wszystkim tyle czasu na ile zasługują a wieczorami spokojnie spacerować ciemnymi ulicami.
Brakuje mi ładu. Wszędzie zapanował chaos, którego nie mogę ogarnąć. Samotnie.
Świadomie odrzucam pomoc, czekając na tę; jedyną. Najprawdziwszą, bezinteresowną i kochającą.
Marzę o spokoju, o nocach wypełnionych snami, o długich ciepłych wieczorach spędzonych na siedzeniu, o tylu pięknych koncertach, na których chciałabym być, o …
Uciekam, chcąc się odnaleźć
Bo nigdy. Już zawsze będę taka, jaką być nigdy nie chciałam.
Rozmarzenie, przemarzenie, wymarzenie, marzenie.

za długo czekam, zbyt wielki mam nieporządek w głowie.





















Pan American.

wtorek, 13 kwietnia 2010

czerwony dym

Wiedz, że droga była ciężka i długa. Przepełniona ilością słów wypowiedzianych, szaleństw i upadków. Z Każdym samotnym krokiem, z każdym odjeżdżającym pociągiem, ciemną postacią napotkaną na ulicy stawała się jeszcze trudniejsza. Pachniała ona jaśminem, zieloną herbatą, dymem papierosowym i orzechami. Jednak, to, co pozostawało Między Słowami pozwalało mi iść dalej, kiedy po sobie, po kolei następowały wszystkie poranki świata. Podczas tej drogi stałam się jeszcze bardziej milcząca, niewypowiedzialna i samotna, jednak świadomość w tym wypadku nie czyniła ze mnie tchórza, sprawiała ona, że rozmarzona spoglądałam w niebo, wiedząc, że na końcu drogi będziesz czekał na mnie Ty. Równie samotny.

zdjęcia najzwyklejsze.które lubię



różowy




różowe kw.




nocą




pomarańczowy niebieski




pomarańczowa




czerwone Animal




Andy kurwa czerwony












białe



bo ciężko jest upaść i wstać też jest ciężko. Podnoszę się.

czwartek, 8 kwietnia 2010

wiosna we mnie. cztery

Czuję, że coś się kończy.
Coś szalenie dla mnie ważnego, nie wiem tylko, czy to dobrze czy źle i czy zmian nie będę żałowała. Jestem pełna obaw i niepokoju. W sumie, to cholernie się boję tego, co nieuniknione i które (chyba za szybko) się zbliża. Pierwszy raz mi się to zdarza; Proszę Cię o pomoc,
mam nadzieję, że zrozumiesz AP


Ej, przyjemniaczki. Bawcie się.
Wiosna, zmiany(?)




parówka





różańce, koraliki





Toro y moi




rowe-ryyyy

sobota, 3 kwietnia 2010

inne noce. lepsze?

Potrzebuję Cię, potrzebuję. Rozumiesz kurwa?!

„Z sercem pełnym złudzeń[…] ruina złudzeń. Wszystko to skąpane w szampanie i udawanej wesołości, lecz z sercem złamanym. […] Ażeby zabić w sobie smutek , pełną piersią oddawałam się rozrywką.[…] Nastąpiły inne noce, inne przechadzki , inne zwierzenia pod bladym paryskim księżycem, pośród kwitnących łąk; wzmocniły one naszą przyjaźń; nastał okres romantycznego zainteresowania. Mężczyzna ów zaczął wkraczać do mej duszy. Jego słowa były z jedwabiu, jego zdania powoli wykuwały szczerbę w skale obojętności. Oszalałam dla Niego. Moje mieszkanie, luksusowe, lecz smutne, nagle napełniło się światłem. Przestałam chodzić do lokali. W moim pięknym popielatym salonie, przy blasku elektrycznych lamp, złotowłosa główka z ufnością tuliła się do stanowczej, ciemnej twarzy. Błękitna alkowa, która znała wszystkie tęsknoty mojej zagubionej duszy, zmieniła się w prawdziwe gniazdeczko miłości.
Była to moja pierwsza miłość.”






Brachu





zamknij oczy







popatrz na Swoje sny






i wzleć





przyleć do Mnie,





polecimy w górę wraz z ptakami, nad drzewami i zatłoczonym miastem.


potzrebuję Cię. Rozumiesz?

Lubię święta, cholernie; jednak nie ze względu na religijną sferę. To chyba źłe…