Bo podobno przesala się jedzenie, jak się jest zakochanym. Przynajmniej tak twierdzi moja dobra znajoma. Chociaż chyba inaczej, może bardziej przepełnione strachu myśli, a może właśnie odwrotnie. wszystko wydaje się łatwiejsze. Z pierwszymi promieniami słońca na mojej twarzy, poczułam wiosnę, poczułam słoneczne bliki w najgłębszym zakamarku mojej głowy, serca też(?) sama nie wiem, śmiać się, czy płakać. Chyba śmiać, bo wreszcie czuję to, czego szukałam od dawna, a planowanie najdłuższych wakacji, szukanie kolejnych nowości serca, robienie rzeczy i spędzanie czasu niesamotnie wydaje się teraz najbardziej atrakcyjne na świecie, w końcu Madonny, Jany van Eycki, ukrzyżowania i style w architekturze spokojnie mogą poczekać do cieplejszych dni. Mieliśmy w sumie nie mieć postanowień, rzucać się na głęboką wodę i wierzyć, że ktoś nam jednak pomoże. Teraz jednak postanowienia są, w końcu (?) bierzemy wszystko w swoje ręce, już silne i pamiętające dotyk, a postanowienia, oh one nadal są, rażą nas niesamowicie w oczy, kichamy od nich, ale chcemy spełniać wszystkie marzenia, skrupulatnie wypisane na przyczepionych kartkach w naszych kolorowych pokojach. Jedyne postanowienia tego roku. Żyć, no może jeszcze zdać maturę z matematyki, ale o tym na razie nie myślmy.
Bo przecież My, My możemy wszystko, możemy i będziemy podróżować bez kompasu, spać pod rozpostartymi nad głowami koronami drzew, przez które zobaczymy chmury, te wszystkie ogromne wichury i przebłyski słońca o poranku. Wiem, ze damy radę, w końcu chcemy.
Obiecuję, że po długiej wędrówce, odpoczniemy na polanie z tląca się powolnie fajką.
herbata dopita. ognisko przygasło. spać.
mapyy
buty na mapie
Zdjęcia tylko dwa, bo My wyruszmy już w drogę.