niedziela, 19 grudnia 2010

szczęścliwie- nie Tak

Nie spodziewałam się, że dni mogą być tak szczęśliwe, że mogę robić tak cudowne, przyjemne i szczęśliwe rzeczy z Tymi ludźmi. Mówiłam już, ze życie mnie zaskakuje? Śmiałam się non stop.przez 2 pełne dni. Ze szczęścia-tego prawdziwego, najpiękniejszego.
Od paru dniu samo życie daje mi niesamowitą radość, a co dopiero inne piękne rzeczy, które mnie spotykają. Chyba przestałam widzieć w szarości. jestem niesamowicie szczęśliwa-niesamotnie.
Jednak musi być jakeś „ale”. Jak głosi stara zasada, która sprawdza się za każdym ram „kiedy wszystko jest już dobrze, coś musi się zjebać” i tak też jest tym razem. Zjebała się rzecz na liter R bądź też miejsce na literę D. Życie. Nie mogę pozwolić, żeby szczęście odeszło, po jedynym muskaniu mnie po twarzy.

wtorek, 26 października 2010

po(za) mną





wszystko idzie tak, jak iść powinno. Jeste Ty, i ja-uwielbiająca Cię. Nic więcej do szczęścia mi nie potrzeba. Robię to, co chcę i to, co lubię. Słucham dużo Toma Waitsa (jak zawsze) i oglądam więcej filmów, aniżeli wczeniej. Stan wszystkiego strasznie mnie cieszy, nawet Ty, głupia nie zepsujesz dziś wszechobecnej harmoni. We mnie i poza mną.

środa, 28 lipca 2010

deszczowy, szary dzień.

i proszę Cię, nie wracaj już nigdy w tak piękny deszczowy, szary dzień.
Potrzebuję odpoczynku, wytchnienia, piętnastu minut ulgi.
Bo coraz ciężej, bo coraz trudniej się oddycha. Powietrzem. Trującym. Znaleźć 'rozwiązanie idealne' tam, gdzie takowych rozwiązań nie widać, a może po prostu ich nie ma. Oszukać całe ciało i umysł, sprawić, że znów zachłyśnie się zatrutą trucizną, przepyszną, najcudowniejszą. Chciałabym po prostu jakoś sobie z tym wszystkim, jakże nieistotnym dać radę. I wiedziałam, od początku byłam tak kurewsko pewna. Moje własne 'ja' znów mnie zawiodło, znów tworzyło szalone wytwory. Potrzebuję wyobraźni, potrzebuję rzeczywistości prostej.


Więc chodźmy w deszcz. żeby wreszcie poczuć się tak, jak czuć się powinniśmy.


a życie nie powinno aż tak boleć i uwierać w większości momentów.








chmury


deszczowe malowidła


atlas (sound)


Vincent Gallo-and colored sky colored grey

wtorek, 8 czerwca 2010

rumieńce na moich policzkach

Październik-marzec były dla mnie miesiącami próby. Próby, którą z trudem udało mi się wytrzymać. Musiałam zacisnąć zęby i mocno trzymać się ‘czego tylko popadnie’, bo przecież nie mogę upaść. Nie ja; bo mówiłeś że jestem silna, cholernie silna. Wytrzymałam prawie półroczne ‘zawieszenie’. Stanie z boku i nie uczestniczenie we własnym życiu; tylko, a może aż po to, aby teraz znowu się odrodzić, zmartwychwstać. Aby znów poczuć wychodzące rumieńce na moich policzkach, zmarszczyć twarz w miłym uśmiechu i przymykać oczy od rażącej mnie już radości. Słońce przyszło po długim mrozie i od pierwszego dnia zaczęło mnie cholernie mocno razić, ogrzewać i sprawiać, że praktycznie całe moje życie obróciło się do góry nogami. w zawrotnym tempie kalejdoskopu zaczęłam żyć, cieszyć się, przeżywać i Być. Po przecież to wszystko i tak przeminie. Nie mogę, nie chcę i nie będę niczego żałować. Obiecuję to sobie. Naiwnie wierząc, że po najbliższej imprezie nie zadzwonię do nikogo i nie zburzę złudnego spokoju. Bo będę siedziała jeszcze niesamotnie na plaży nocą i nie będę samotna w swoich marzeniach. Wierzę, ze wszystko, czego chcę i co wprowadzam w swoje życie okaże się dobre dla mnie i dla Ciebie.
Po raz pierwszy mam kontrolę nad większą częścią swojego życia. Ja. Nie patrząc na nikogo
Robię co chcę. No limits no control. Bo tak od paru miesięcy głosi moja maksyma.



http://www.youtube.com/watch?v=ywOV4nhn1r4

sobota, 15 maja 2010

od nowa

Dziś stworzyłam mapę wspomnień. Najpiękniejszą i niesamowicie bolesną. Oczy miałam mokre od wiatru ,a może od samotności; i ciało drżało nie z zimna, tak i głowa cięższa nie była z rozanielenia. Cholernej. Widziałam na swoich tęczówkach życie wypisane. Przeładowanie emocjonalne i niesamowitą jebaną pustką. Słowa zapełniane słodkimi kłamstewkami, których smak mdli mnie już od paru tygodni. „Przecież cierpienie uszlachetnia-złotko”-sam mi to mówiłeś Kochanie. Sama nie wierzę w to, że umieram i uwierzyć nie mogę, że spojrzenia moJe(go) mówić nie może, bo mówi o wiele za dużo, rozbryzgując przy tym czerwoną maź na ścianie. Bo runęłam, runęłam, jak wieża Babel, nie posiadając ścian nośnych. Bo To kpi sobie z każdego, po kolei, z osobna dopada Cię wtedy, kiedy się tego nie spodziewasz, kiedy akurat jest Ci to najmniej potrzebne. I ja, tym razem mnie dopadła, i tak jak każdy zgubiłam się i szukam drogi w dymie, wypuszczanym z moich płuc, białe obłoki gryzącego powietrza przesłaniają jasną ścieżkę. Mimo tego niosę jednak swój egoizm, na dwóch prężnych nogach, raz po raz się chwiejąc, prezentuję. Bo nocami spać nie mogę. Podnieść się rankami. Ciężko. Nic mi nie jest. ja tylko się tworzę. Od początku. I od nowa.


środa, 12 maja 2010

I like to walk with you in the evening.

i od pierwszej chwili, pierwszej pierdolonej minuty; wiedziałam, że ciepłe, letnie noce. Tam . z Tobą. nigdy nie nadejdą.



już nigdy nie będę planować 'przyszłej' zimy, już nigdy nie będę śnić i swobodnie marzyć.Boję się. Jestem przerażona. coś straciłam bezpowrotnie


"kiedy telefon milczy, jest mi niedobrze od nieobecności"

poniedziałek, 10 maja 2010

musze się uczyć

Nie zgadzam się. Po prostu się kurwa nie zgadzam. Zaczynam przeżywać pieprzone deja vu. Życiowe deja vu, tych najgorszych scen. Tych, w których tyle płakałam, cierpiałam i w których praktycznie przestałam istnieć, po rozbiciu się tak wielkim. Cholera wie, jak mocno się boję, że znów, że po raz kolejny. Kiedy tylko o tym pomyślę. Nie chcę już nigdy więcej.bez zwijania się w kłębek bólu.
I znów próbuję, znów szukam pocieszenia w muzyce; delikatnej i w podsycaniu zmysłów, tych najczulszych; bo uczucia, które mam w sobie nie chcę wypuścić; w sobie mieć. Tyle, ile to tylko możliwe. T.M




tak.




codzień




bla bla bla




niebo. rozpogodziło




mówcie do mnie. czule.




dalej.




pokojem bez.




j'mapelle Ania. Fuck!




magiczna lampka




Tak właśnie kończy się moja nauka i zbyt długie siedzenie samotnie nad książkami.
Strasznie nie podobają mi się te zdjęcia. Robione z nudów, bo przecież „ja musze się uczyć”
Forest Swords

czwartek, 6 maja 2010

You will touch my hair

Chciałabym wiedzieć, na czym do cholery stoję. Jak daleko mogę zrobić krok i ruch ręką. Dokąd mój wzrok może wędrować swobodnie i gdzie zatrzymać to, co zaczęło nieubłagalnie się już toczyć, turlać i kulać po tym dziwnym, chyba zbyt miękkim, podmokłym gruncie. Chciałabym wiedzieć, chociaż chyba w cale tego nie chcę. Bo może to by wszystko skomplikowało, może zepsułoby za wiele. Boje się; kolejny raz się boję. Pierdolona. Chciałabym się wreszcie obudzić, albo nie, lepiej jest chyba spać. Śnić. Wyśnić i prześnić te wszystkie dziwne czasy, które nastały. Uciec w marzenia i nigdy nie wracać już tutaj. Może; ale chyba…. Sama nie wiem, w głowie bałagan, jak nigdy dotąd. Nie umiem. Żyć(?) jeśli życie ma Twój smak, to… boję się zejść ‘na dół’ , bo przecież z powrotem mogę już nie wejść, a co, jeśli będzie dużo nietoperzy, albo pełno ślimaków wejdzie mi pod nogawki. (?) odrzucić lęk. To postanowienie na przyszłe miesiące.



nie będzie ani zdjęć, bo nie i już
a z muzyki, to cały Mum, bo właśnie słucham.

środa, 28 kwietnia 2010

chciałabym

Pojechać gdzieś; zupełnie przez przypadek. Wsiąść nie do tego autobusu, nie wysiąść na stacji, na której powinno się było. Jechać bez celu. Z marzeniami w głowie i sercu. Zamknąć oczy. Marzyć. Nie wracać do domu na noc i nie spędzać jej samotnie, jedynie ze strachem. Czuć dym, słyszeć zachrypiały głos. Nie spoglądać się w tył i nie wybiegać za bardzo w przód. Oddać się chciwej złodziejce.


Chciałabym.


I'm walking through streets that are dead
Walking, walking with you in my head
[...]
Could you ever be true?
I think of you
And I wonder


I'm sick of love; I wish I'd never met you
I'm sick of love; I'm trying to forget you

Just don't know what to do
I'd give anything to




istna rozkosz.

wtorek, 27 kwietnia 2010

Finaly we are no one.

Lepka od gwiazd noc, zimny wiatr przynoszący z każdym mocniejszym powiewem najcudowniejszą muzykę. Zimne krople deszczu spływające. Nieopanowane ciało. Poranna kawa. Cierpki zapach skóry. Spokojne słowa szeptane do ucha. Kolejne kartki zapisane w notesie. Cudowne sny. Zamazany obraz. Zraniona kostka. Obolałe plecy. Spokojny dzień przeżyty „za oknem”.

Wiedziałam, że dziś noc. Poczuję. Ducha. I słone łzy spłyną, po gładkiej dłoni. Najcudowniejsze.

A może w cale nie.

Nie wiem, czy jeszcze śnię, czy już przebudziłam się z szalonego tańca. A może to tylko wyobraźnia wywołała chore złudzenia podsycona trunkiem.

















czwartek, 22 kwietnia 2010

Skylight.

Chciałabym być po prostu prawdziwa.
Nie musieć nic tłumaczyć, żyć prosto i nie rujnować niczego, na czym mi tak naprawdę zależy. Chciałabym móc poświęcać wszystkim tyle czasu na ile zasługują a wieczorami spokojnie spacerować ciemnymi ulicami.
Brakuje mi ładu. Wszędzie zapanował chaos, którego nie mogę ogarnąć. Samotnie.
Świadomie odrzucam pomoc, czekając na tę; jedyną. Najprawdziwszą, bezinteresowną i kochającą.
Marzę o spokoju, o nocach wypełnionych snami, o długich ciepłych wieczorach spędzonych na siedzeniu, o tylu pięknych koncertach, na których chciałabym być, o …
Uciekam, chcąc się odnaleźć
Bo nigdy. Już zawsze będę taka, jaką być nigdy nie chciałam.
Rozmarzenie, przemarzenie, wymarzenie, marzenie.

za długo czekam, zbyt wielki mam nieporządek w głowie.





















Pan American.

wtorek, 13 kwietnia 2010

czerwony dym

Wiedz, że droga była ciężka i długa. Przepełniona ilością słów wypowiedzianych, szaleństw i upadków. Z Każdym samotnym krokiem, z każdym odjeżdżającym pociągiem, ciemną postacią napotkaną na ulicy stawała się jeszcze trudniejsza. Pachniała ona jaśminem, zieloną herbatą, dymem papierosowym i orzechami. Jednak, to, co pozostawało Między Słowami pozwalało mi iść dalej, kiedy po sobie, po kolei następowały wszystkie poranki świata. Podczas tej drogi stałam się jeszcze bardziej milcząca, niewypowiedzialna i samotna, jednak świadomość w tym wypadku nie czyniła ze mnie tchórza, sprawiała ona, że rozmarzona spoglądałam w niebo, wiedząc, że na końcu drogi będziesz czekał na mnie Ty. Równie samotny.

zdjęcia najzwyklejsze.które lubię



różowy




różowe kw.




nocą




pomarańczowy niebieski




pomarańczowa




czerwone Animal




Andy kurwa czerwony












białe



bo ciężko jest upaść i wstać też jest ciężko. Podnoszę się.

czwartek, 8 kwietnia 2010

wiosna we mnie. cztery

Czuję, że coś się kończy.
Coś szalenie dla mnie ważnego, nie wiem tylko, czy to dobrze czy źle i czy zmian nie będę żałowała. Jestem pełna obaw i niepokoju. W sumie, to cholernie się boję tego, co nieuniknione i które (chyba za szybko) się zbliża. Pierwszy raz mi się to zdarza; Proszę Cię o pomoc,
mam nadzieję, że zrozumiesz AP


Ej, przyjemniaczki. Bawcie się.
Wiosna, zmiany(?)




parówka





różańce, koraliki





Toro y moi




rowe-ryyyy

sobota, 3 kwietnia 2010

inne noce. lepsze?

Potrzebuję Cię, potrzebuję. Rozumiesz kurwa?!

„Z sercem pełnym złudzeń[…] ruina złudzeń. Wszystko to skąpane w szampanie i udawanej wesołości, lecz z sercem złamanym. […] Ażeby zabić w sobie smutek , pełną piersią oddawałam się rozrywką.[…] Nastąpiły inne noce, inne przechadzki , inne zwierzenia pod bladym paryskim księżycem, pośród kwitnących łąk; wzmocniły one naszą przyjaźń; nastał okres romantycznego zainteresowania. Mężczyzna ów zaczął wkraczać do mej duszy. Jego słowa były z jedwabiu, jego zdania powoli wykuwały szczerbę w skale obojętności. Oszalałam dla Niego. Moje mieszkanie, luksusowe, lecz smutne, nagle napełniło się światłem. Przestałam chodzić do lokali. W moim pięknym popielatym salonie, przy blasku elektrycznych lamp, złotowłosa główka z ufnością tuliła się do stanowczej, ciemnej twarzy. Błękitna alkowa, która znała wszystkie tęsknoty mojej zagubionej duszy, zmieniła się w prawdziwe gniazdeczko miłości.
Była to moja pierwsza miłość.”






Brachu





zamknij oczy







popatrz na Swoje sny






i wzleć





przyleć do Mnie,





polecimy w górę wraz z ptakami, nad drzewami i zatłoczonym miastem.


potzrebuję Cię. Rozumiesz?

Lubię święta, cholernie; jednak nie ze względu na religijną sferę. To chyba źłe…

środa, 17 marca 2010

psychozy zagraniczne

Wróciłam z Izraeal cała i zdrowa. Uczestniczyłam w demonstracji w Palestynie, kąpałam się w Morzu Martwym i inne takie śmieszne rzeczy; moja playlista i tym razem mnie nie zawiodła. Mój umysł znów przeżywał stany psychozy.

#1
Nie chcę należeć do nikogo i niczego. Być wolna na tyle, na ile to słowo i ja sama będę sobie na to pozwalała.
Nie posiadać i nie być w posiadaniu. Nigdy
Chciałabym

#2
Laski lecą na obcokrajowców; nawet jeśli owy okazuje się Rumunem, Rosjaninem lub nawet Żydem.
I ja nie odstaję

#3
Nie można bać się używać żenujących spojrzeń i sprzeciwiać się, kiedy coś ci nie pasuje.
Nie można bać się również pijanych mężczyzn w średnim wieku

#4
Faceci z jednej strony lubią ‘ostre laski’ ,a z drugiej strony, wkurza ich, jak cholera, kiedy dziewczyna przeklina; jak to mówił mój węgierski znajomy „wraz z nami, kończy się logika”

#5
Będę mówiła tylko wtedy, kiedy odbiorca będzie chciał i będzie mnie słuchał

#6
Być tam, gdzie chce się być, a nie gdzie być się powinno

#7
Sztuka nie jest oczywista, i zawsze znajdzie się kurwa ktoś, kto jej nie zrozumie.
Pieprzona!

#8
Człowiek jest w stanie do wszystkiego się przyzwyczaić; począwszy od złego stanu pokoju hotelowego, bałaganu, innych błahych rzeczy, poprzez kradzieże, gwałty, rabunki, i skończywszy na bólu, cierpieniu, tęsknocie
I braku.

Nie mówmy już o tym więcej

#9
Nie czuję (siebie) się za dobrze

#10
Trzeba żyć, a nie udawać, że się żyje” -Filip

#11
Obserwuję, unoszę się, wylatuję.
Podziwiam świat nieznany i daleki.
Z Tobą u boku.

#12
Chciałabym móc kiedyś usiąść tak, aby siedzenie samo w sobie było moim celem, chodzić, aby chodzenie było celem.

Chciałabym.

#13
To, co robię ja, każdy pajac potrafi.
To, co robisz Ty, potrafią tylko nieliczni.

#14
Chyba nie o takie latanie chodziło Ikarowi i Dedalowi
Bez Wolności.



Pare zdjęć. Z cyfróweczki. z klisz muszę najpier wywołać.


Iggy Pop i w droge



droga



przewiało, zawiało i wiało



cudowne sklepy w Betlejem



Żyd i piękna uliczka



kafeleczki



buty na podłodze



polaroidowe buty



polaroidowa Ja

wracam do realnego życia i zachwycam się znów Clarkiem <3