wtorek, 27 kwietnia 2010

Finaly we are no one.

Lepka od gwiazd noc, zimny wiatr przynoszący z każdym mocniejszym powiewem najcudowniejszą muzykę. Zimne krople deszczu spływające. Nieopanowane ciało. Poranna kawa. Cierpki zapach skóry. Spokojne słowa szeptane do ucha. Kolejne kartki zapisane w notesie. Cudowne sny. Zamazany obraz. Zraniona kostka. Obolałe plecy. Spokojny dzień przeżyty „za oknem”.

Wiedziałam, że dziś noc. Poczuję. Ducha. I słone łzy spłyną, po gładkiej dłoni. Najcudowniejsze.

A może w cale nie.

Nie wiem, czy jeszcze śnię, czy już przebudziłam się z szalonego tańca. A może to tylko wyobraźnia wywołała chore złudzenia podsycona trunkiem.

















1 komentarz:

Anonimowy pisze...

ładne zdjęcia :)